Nie mam ostatnio natchnienia na twórcze wyżywanie się na papierze...prawdopodobnie powodem tego jest ogromniasty bałagan na biurku, a posprzątanie tego bałaganu jakoś ostatnio jest niewykonalne;) A żeby blog nie zniknął pod warstwą kurzu i pajęczyn to wrzucam porcję miłości, mojej małej, ruchliwej, 8,5 miesięcznej, blond miłości:) A ta mała/wielka miłość ma na imię Ruben:)
Lowe ja tą polaroidową aplikację!!!!
buzie:*
superstyczne!!!! Też się zakochałam bez pamięci!
OdpowiedzUsuńgenialne! wszystko! serducho, mały (mówiłam już że ma super imię? majne!)... super wszystko!
OdpowiedzUsuń